wtorek, 4 grudnia 2018

Dlaczego zostanę detektywem...

nie mogę doczekać się Twojego listu. Umówiłyśmy się, że w każdy czwartek wysyłamy odpowiedź. Zresztą, co tam, wiesz jak ja lubię pisać, a Ty czytaj sobie ;)

Opowiem Ci o pewnych zajęciach pod tytułem „Czytam sobie w bibliotece. Moje miejsce – moja wolność!”, które odbyły się kilka dni temu w bibliotece, do której często chodzę z klasą.

A wszystko zaczęło się od pana Marszałka Piłsudskiego, który przywitał nas tuż przed biblioteką. To znaczy nie osobiście, ale po kolei...
Kilka dni temu, przy ul. Niepodległości  (tam, gdzie niedaleko jest kino) odbyło się uroczyste odsłonięcie Pomnika Wolności. Na kamieniu znajduje się płaskorzeźba Józefa Piłsudskiego, który był jedną z najważniejszych osób, gdy nasz kraj 100 lat temu odzyskał niepodległość. Pomnik ten, to jak wielkie słowo "dziękuje" dla mądrości, wiedzy i niezwykłej odwadze naszych przodków, którzy walczyli i poświęcali zdrowie i życie, abym mogła dzisiaj w spokoju i radości pisać w języku polskim do Ciebie ten list. No i ten pomnik stoi zaraz obok biblioteki.
Wracając do zajęć...rozpoczęliśmy od samodzielnego czytania książki "Mój Pan woła na mnie Pies. O Marszałku Józefie Piłsudskim" Jana Ołdakowskiego. Tekst był wyświetlony w formacie PDF. Czytać można wszędzie, nawet z ekranu komputera, laptopa czy telefonu. Przypadł mi fragment o szkoleniu Psa.! W trakcie lektury czułam, jak psi bohater, przenosi mnie w arcyciekawe miejsca. Co za przygody ! Pierwszą z z nich było zwiedzanie oraz poznawanie bohaterów książki. Oglądaliśmy fotografie m.in Belwederu, Marszałka Piłsudskiego, jego Psa, rodziny i pani Kazimiery. No i właśnie - pani Kazimiera. Jej zachowanie trochę mnie rozśmieszało, nie mogłam się powstrzymać od chichotania. Zresztą nie tylko ja. Wiem, wiem nie powinniśmy się śmiać - pani Kazimiera (która okazała się być znaną poetką) była śmiertelnie wystraszona zachowaniem Psa (ale On tak naprawdę nie chciał Jej przestraszyć). Dlatego też pani bibliotekarka, aby pokazać nam, że to co nas śmieszy, nie do końca jest zawsze zabawne pokazała plansze z ważnymi informacjami o "mowie ciała" psów. Zobaczyliśmy jak zachowuje się pupil, który pokazuje radość, smutek, złość czy zagrożenie. Pies Marszałka uczył nas jak wygląda postawa "Pobawmy się", "Ty tu rządzisz", "Kochaj mnie", "Poddaję się", "Cofnij się".
W trakcie dalszego czytania - i to była przygoda, która podobała mi się najbardziej - wspólnie z Psem rozwiązywaliśmy zagadkę zaginionych dokumentów. Musieliśmy odczytywać QR kody, w których były zaszyfrowane kolejne elementy potrzebne do rozwiązania trudnego zadania. Razem z Psem udało się nam złapać sprawcę - czyli porucznika Wąsa. Prowadzenie śledztwa to super sprawa. Postanowiłam, że w przyszłości zostanę detektywem, koniecznie z psem. Ale wracając do książki...Pies kochał Marszałka Piłsudskiego i jego rodzinę najbardziej na świecie. Dlatego mieliśmy zadanie namalować za co kochamy swój kraj. Pojawiły się: dom, rodzina, zwierzaki, piękne krajobrazy no i oczywiście godło, flagi i morze. Kuba i Michał namalowali morze po lewej stronie mapy... Chociaż przyznam Ci się (ale błagam nie mów nikomu), też się pomyliłam i za wysoko na mapie zaznaczyłam Warszawę (chciałam pokazać, gdzie mieszkał Pies z Marszałkiem i Jego Rodziną). Na zakończenie każdy z nas szukał "skarbów". Uwielbiam takie zabawy. No może lepsze są tylko podchody. "Skarbami" były zalaminowane małe kartki z obrazkami, rysunkami, symbolami związanymi z historią naszego miasta i odzyskaniem niepodległości. Skarby ukryte były w pudełku z ryżem. Oczywiście biało-czerwonym ryżem. Gdy szukało się ukrytych karteczek, ryż tak przyjemnie łaskotał w ręce. Każdy z nas chciał szukać i szukać bez końca. Kto szukał najdłużej? Oczywiście Bartek (tak to ten, o którym Ci wtedy pisałam). "Skarb" za pomocą szpilek trafiał na mapę, w odpowiednie miejsce. Ja wylosowałam zdjęcie czterech żołnierzy w drewnianym domu, albo okopie. Zdjęcie było bardzo stare. Okazało się, że są to Legioniści z Dziedzic (kiedyś miasto było podzielone na dwie miejscowości Czechowice i Dziedzice), którzy 25 sierpnia 1914 roku wyruszyli z dziedzickiego dworca kolejowego do Cieszyna. W sumie to wyruszyło ich 40 (tyle liczył oddział), ale na zdjęciu było tylko czterech. Jak ci żołnierze ruszali na wojnę, to żegnało ich bardzo dużo mieszkańców, była msza w kościele, a później w karczmie przemówienia i wręczanie ochotnikom kwiatów i pamiątek. Ale to musiało być wzruszające. Orkiestra grała "Boże coś Polskę" oraz hymn "Boże wspieraj". Jak żołnierze wyruszyli z karczmy na dworzec, to dziewczyny machały im kwiatami (ja bym uzbierała słoneczniki). Za żołnierzami jechały wozy ciągnięte przez konie, a tam 100 kilogramów słoniny, 400 kilogramów mąki, kiełbasa, cukier, herbata i kawa. Ale tego jedzenia było dużo.
I właśnie ten Pomnika Wolności wybudowano w 1924 roku na pamiątkę opisanego wyżej "wymarszu Legionów w obronie granic Rzeczypospolitej Polski pod Wodzą Marszałka Józefa Piłsudskiego". Później pomnik zburzyli Niemcy w czasie II wojny. I teraz znów go wybudowano.
Ale się rozpisałam. Na zakończenie zajęć dostaliśmy cukierki. Przysięgam, że miały smak karmelkowy;)
Mogliśmy jeszcze obejrzeć inne książek z serii „Czytam sobie z kotylionem” - „Koronkowa parasolka z Gdyni. Opowieść o mieście”, „Piasek i bruk. O Romanie Dmowskim” i „O Zofii, co zbierała kolory. O Zofii Stryjeńskiej”. Książka o Psie też jest z tej serii. Jest moim zdaniem najlepsza. Wypożyczyłam sobie kilka, ale jest tam dużo mniej tekstu do czytania. Pani z biblioteki wyjaśniła mi, że ta seria jest podzielona na poziomy. Wybieram już z najwyższego III poziomu, czerwonego czyli dla tych co potrafią czytać na piątkę z plusem;)
P.S. Pani mówiła, że wszystkie klasy pierwsze, drugie i trzecie z naszej Szkoły Podstawowej nr 4 im. Orła Białego w Czechowicach-Dziedzicach wzięły udział w tych warsztatach.
P.S. I na koniec trochę smutna wiadomość. Nie mam zdjęć (chciałam wywołać i przesłać). To znaczy były robione, ale gdzieś się zapodziały...Pani powiedziała, że pendrive, na którym miała zapisane zgubił się, hmm a może to kolejna zagadka do odgadnięcia, oczywiście razem z Psem...ale to już inna historia. Wiem, że lubisz długie listy więc jak Ci się udało dobrnąć do końca przesyłam buziaki ;)
pozdrawiam, Kasia

Brak komentarzy: