Przygoda w lesie
W
małym miasteczku żyły sobie dwa pieski
Marcel i Krzysiek. Marcel był młodszy.
Krzysiek starszy. Miały one także mamę i tatę i oczywiście właścicieli: małą
Basię i Waldka. Basia i Waldek mieli też tak samo jak oni mamę i tatę. Gdy
pewnego razu wszyscy bawili się w ogrodzie, listonosz zadzwonił do bramki. Mama
natychmiast zerwała się z trawy i poszła otworzyć bramkę
listonoszowi. Na widok mamy listonosz powiedział, że ma list dla całej rodziny
.
-Bardzo dziękuję za list. Do widzenia
-odpowiedziała mama. Gdy wróciła do ogrodu wszyscy na nią czekali i bardzo się
ucieszyli na jej widok .
-Słuchajcie- powiedziała mama- pani Asia zaprasza nas na grilla .
-Ojej -powiedziała Basia –idziemy na grilla! Marcel zaczął biegać w ogrodzie a
zaś Krzysiek zaczął lizać Waldka.
-Krzysiek!- zawołał tata –przestań lizać
Waldka.
Następnego rana mieli jechać do pani Asi na grilla. Wszyscy byli już przygotowani
oprócz Krzyśka, którego trzeba było wykąpać i Marcela, którego trzeba
było uczesać . Gdy przyjechali, pani Asia zaczęła głaskać Marcela, Krzyśka, mamę pieska i tatę
pieska .Wszyscy mieli znaleźć sobie miejsca. Basia usiadła obok Waldka, Waldek
koło Basi i mamy, mama obok Waldka i taty a tata obok mamy i pani Asi. Jeszcze
zostały pieski bez miejsc: Krzysiek chciał usiąść obok Basi ale mama Waldka i
Basi mu nie pozwoliła, bo Basia boi się
gdy siedzi obok niej więc obok Basi mama posadziła Marcela. Krzysiek się obraził i poszedł sobie
w dalszy kąt ogrodu, gdzie zobaczył las. Krzysiek był bardzo ciekawy co jest w
tym lesie. Więc przeskoczył przez płot i
ruszył w stronę lasu . Nie było to łatwe, bo najpierw musiał przejść przez miasto a to, uwierz, naprawdę nie było łatwe,
bo ludzie się dziwią, że tak bez smyczy chodzi po mieście pies i wszyscy
chcą cię głaskać. Krzysiek nie zwracał
na to uwagi. Szedł dumny. Gdy przeszedł przez miasto, zobaczył ścieżkę wiodącą
do lasu. Krzysiek nie zastanawiając się długo poszedł wzdłuż ścieżki. Gdy dotarł
do lasu, zobaczył, że ktoś na niego patrzy więc ruszył w stronę oczek, które
wciąż na niego patrzyły. Ten ktoś zdziwił się strasznie, gdy Krzysiek do niego
podszedł, bo myślał, że się go przestraszy.- Witaj- powiedział Krzysiek –kim
jesteś? -Ja? -zapytał niepewnie
–Tak –odpowiedział Krzysiek.
-No więc jestem stworkiem. Uciekłem z domu.- Acha – odpowiedział ponuro
Krzysiek –Ja jestem psem i też uciekłem z domu . –Dziwne -powiedział smutno
stworek.- Może –powiedział Krzysiek – chcesz ze mną podróżować? Och tak-
zawołał radośnie stworek. No to-powiedział Krzysiek-w takim
razie musimy znaleźć miejsce do spania bo zbliża się wieczór. --Dobrze
–powiedział ziewając stworek. Następnego
dnia stworek wstał pierwszy -Ale jestem głodny –powiedział stworek
–pójdę coś zjeść .Gdy Krzysiek się obudził przestraszył się, bo nigdzie nie
było stworka więc ruszył w głąb lasu .Tym czasem stworek łowił ryby . O-
zawołał stworek –jaka wielka ryba . Co
tam jest?- przestraszył się stworek. To coś było żółte, miało ogon czarny nos
oczy i szczekało .-Ratunku –wołał stworek-to potwór. Gdy Krzysiek usłyszał
„ratunku potwór” zaczął szczekać jak oszalały .A aaaaaaa- wrzeszczał
stworek-zostaw mnie w spokoju! Ale stworek dowiedział że ten „potwór” to tylko Krzysiek więc był
już spokojny. -No to chodźmy –powiedział Krzysiek .Gdy tak wędrowali Krzysiek
przypomniał sobie o Basi i Waldku i
poczuł smutek. Nagle usłyszał jakiś
szelest i nagle z krzaków wyszedł tata
Basi i Waldka!!!!!!!!!!!! -Chodźmy –powiedział tata -do domu . -A ty nie idziesz?-
zapytał Krzysiek stworka. -Nie –powiedział stworek – mam tu dużo przyjaciół.
Wiersze
Miłość to ciężka
droga
do przebycia,
odwieczna ścieżka
do szczęśliwego
życia.
Trzeba się zmierzyć
z przeciwnościami
ze wszelkimi świata
złośliwościami.
Czasem nasze życie
jest
na to zbyt krótkie,
na to piękne uczucie
ludzkie.
Lecz czasami za
długie
i wiatr nie sprzyja
żegludze.
Jednak gdy dwoje
ludzi
się kocha
zawsze znajdzie się
ta
właściwa droga
Nie odrzucaj niczego,
bo może zdarzyć się
coś nowego,
coś czego jeszcze nie
było
i co się nawet nie
śniło.
Nigdy nie poddawaj
się,
idź do przodu, nie
patrz w tył,
a na pewno będziesz
lepiej żył
Ponuro za oknem,
smutno na duszy
Na dworze zmoknę,
w środku od uczuć
suszy.
Przykry dzień, w
sercu żal kryje się.
Patrzę w dal i marzę
tak:
niech się cos zmieni,
mam dość jesieni.
Życie na powrót
normalne jest,
szczęściem tryska
każdy dzień
Wschody słońca i
księżyca,
wszystko prowadzi do
pięknego życia.
Ty ubarwisz każdą
chwilę,
roztopisz każda lodu
bryłę.
To, co chcę osiągnę
To, co chcę dostanę
Dobrą passę
przyciągnę
Tam, gdzie lubię
zostanę
Każdy cel spełnię
Sny swe ożywię
trudna trasę przejdę
Wierzę, że wiele jest
możliwe
Za oknem znów wiosna
a ja jestem zazdrosna
Kwiaty rozwijają pąki
swe
pęka znów serce me.
Ptaki śpiewają na
drzewach zielonych
drżę z niepokoju po
wizjach szalonych.
Słońce jasno na
niebie świeci,
przez głowę
przechodzą różne rzeczy.
Rzeki i jeziora stają
się ciepłe,
proszę, skończ tę
udrękę.
Niedługo zapuka do
nas lato
nie zostawisz mnie,
nie pozwolę na to.
Będziemy razem spędzać
czas,
jakby nic złego nie
spotkało nas.
Agata Chrzanowska, praca nagrodzona w I edycji Konkursu Literackiego zorganizowanego przez Oddział Dziecięcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz