W Całowaniu mieszkał Czaruś,
który od miesięcy paru starał się o względy Czesi.
Kiedy wreszcie zrzucił dresik, wdział garnitur, krawat w kratę,
elegancji kupił kwiatek i, choć ciągle czuł obawy,
ruszył pędem do Czesławy.
Ona, z tatą i z mamusią, jadła obiad. - Proszę, usiądź - rzekła słodko. -Może zupy?. Lecz Czary, patrząc w buty, tylko mruczał coś pod nosem: - YYY...bo...kwiatki. Te...tu...niosę....
Czesia, widząc strój i kwiecie,
nie słuchała już, co plecie,
tylko jednym wielkim susem doskoczyła doń z CAŁUSEM.
On ze szczęścia stracił głowę.
I...oświadczył się teściowej.
A. Frączek. Wierszem po mapie
My życzymy Wam abyście też ze szczęścia tracili głowę i przesyłamy..CMOKI dwa...nie mylić ze SMOKami - tak każdego dnia, nie tylko z okazji dzisiejszego święta ...
(kap)